• Zapraszam na Facebook:
Hej !

Dzisiaj chciałbym wam przedstawić ciekawą dietę która nazywa się Intermittent Fasting, a po naszemu mówią różnie, najczęściej spotykana przeze mnie forma to okresowe głodówki. Zacząłem ją stosować po namowie kumpla, na początku podchodząc sceptycznie z nastawieniem na kilku tygodniową próbę, kończąc ją po prawie roku :). Muszę przyznać, że czułem się wtedy świetnie, w dobrym humorze i pełen energii, trenując 6-7 dni w tygodniu, zredukowałem dość szybko tkankę tłuszczową to widocznych mięśni prostych i skośnych brzucha, po czym utrzymywał się na takim poziomie przez cały czas podczas gdy tkanka mięśniowa powoli rosła. Tak, można tracić tkankę tłuszczową i budować tkankę mięśniową w tym samym czasie :). Jest pewien haczyk, dieta nie jest łatwa w pierwszych tygodniach to po pierwsze. Po drugie, oczywiście nie jest to dieta dla każdego. Po trzecie, ponieważ wszystko na każdego działa ciut inaczej, nie koniecznie Twój organizm może w ten sposób zareagować na ten sposób jedzenia.

Na czym to polega? IF to jedzenie w tzw. 'oknach' i głodówka w pozostałym czasie (pijemy jedynie wodę, herbatę :). Ustalamy sobie okienko, najpierw ile godzin? Jest wiele wariantów do wyboru od standardowego 16/8 po wersję 'wojownika' 20/4, osobiście sugeruję zacząć od standardu 16 godzin głodówki i 8 godzin okienka na jedzenie i stopniowo skracać aby znaleźć najwygodniejszą dla siebie opcję (dla mnie było to 5-5,5h). Teraz należy dopasować sobie do swojego trybu życia miejsce na nasze okienka najlepiej jeśli wypadałoby ono po treningu (jeśli trenujemy o stałej godzinie) jeśli zależy nam bardziej na utracie tkanki tłuszczowej lub umieścić je w godzinach około treningowych aby po wysiłku zjeść największy posiłek. Przykładowo okienko wypada nam od 14 do 22 to w tym czasie jemy to wszystko co normalnie zjedlibyśmy przez cały dzień, gwarantuje że będziecie wygłodniali po 16 czy więcej godzinach niejedzenia :).

Co to daje? Wzrasta wrażliwość insulinowa, metabolizm działa na wyższych obrotach, spalamy tkankę tłuszczową jako źródło energii!, mamy więcej energii i lepsze samopoczucie. Organizm przechodzi w tryb w którym odkładanie tłuszczu nie ma najmniejszego sensu, po godzinach nie jedzenia gdy już jemy to spożywany pokarm jest o wiele lepiej trawiony, w uproszczeniu po prostu jeśli dostarczamy jedzenie stale to organizm pobiera tyle ile potrzebuje bo wie że będzie znowu, natomiast w tym wypadku nie ma czasu na selekcję i z jedzenia są wyciągane i zużywane prawie wszystkie składniki odżywcze.

Czy jest to dieta dla Ciebie? Nie wiem, dlatego polecam Ci ją spróbować bo to jest jedyna metoda aby to sprawdzić :). Pierwszych kilka dni jest trudnych, mi przyzwyczajenie się zajęło około tygodnia, po tym okresie zakochałem się w tej diecie, dlatego od razu uprzedzam że nie jest dieta dla każdego, może być ciężko wytrzymać, a żeby miało to sens należałoby dać jej szansę przez minimum 2 tygodnie. Jeśli po tym czasie dalej nie będzie Ci to pasowało, będziesz odczuwać stale głód, nadmierne zmęczenie czy po prostu nie będzie Ci pasować to trudno, szukamy dalej. Jeśli jednak Ci IF Ci się spodoba, gwarantuję że po kilku tygodniach będzie tylko lepiej :)

Pamiętajcie dróg jest wiele, nie ma jednej słusznej i odpowiedniej dla każdego, dlatego próbujcie różnych opcji, dajcie szansę i odnajdźcie to co będzie działało najlepiej dla was. :)

Pozdrawiam
KR


Hej :)

Dzisiaj temat troszkę inny, mocno związany z tematyką bloga, jednak obecny w każdej dziedzinie naszego życia, a mianowicie - motywacja do działania. Byłbym hipokrytą twierdząc że opanowałem sztukę auto- czy samomotywacji, tak sztukę, uważam że jest to sztuka a nie technika którą zwyczajnie należy się wyuczyć. W moim wyobrażeniu wygląda to tak:
My to oczywiście uśmiechnięty pan farmer w kapeluszu (jak widać farmer przedsiębiorczy że stać go na zakładanie garnituru do pracy ;), natomiast motywacja to równie zadowolony osiołek. Uważam, że motywacja nie przychodzi sama z siebie i nie napędza nas sama z siebie, to czy będziemy ją mieli zależy od (jak zwykle) naszego wkładu. Farmer ma do sprzedania zboże, tak jak my mamy do osiągnięcia zamierzony cel (czy to zdobycie upragnionej sylwetki, zmiana stylu życia, pracy itd.). Farmer aby zboże sprzedać musi je przewieźć i znajduje na to sposób, my aby osiągnąć cel musimy znaleźć drogę która nas do tego zaprowadzi i tak samo ją pokonać, a teraz kluczowy punkt czyli siła napędowa naszego procesu! Farmer odnalazł najodpowiedniejszy napęd dla niego jakim jest osiołek zaprzęgnięty do wozu z sianem, dla nas najlepszym motorem napędowym w działaniu jest MOTYWACJA, płynąca z głębi serca samomotywacja 'JA CHCĘ!'. Tylko że osiołek tak jak 'ja chcę' nie wystarczy, osiołek potrzebuje marchewki na kiju, a my potrzebujemy karmić naszą motywację, karmić nasze 'JA CHCĘ!' aby zmieniło się w "JA MOGĘ!'. Czym karmić ? To już musisz znaleźć na własną rękę :) chcesz sylwetkę jak Arnold to oglądaj jego nagrania, zdjęcia, wdrażaj jego rady, chcesz nowy samochód to ustaw jego zdjęcie jako tapetę w komputerze i telefonie, miej swój cel w zasięgu wzroku! Karm swoją motywację małymi sukcesami, pamiętaj apetyt rośnie w miarę jedzenia! Tak jak nie będziesz od razu wyciskał 200kg, nie wejdziesz po roku treningu na scenę mr O, nie sprawisz aby Twoja firma w jeden dzień przeskoczyła z kilku tysięcznych na kilku milionowe utargi. Jednak jeśli po kroczku, po kawałeczku będziesz zbliżać się do celu to będziesz miał tę marchewkę na kiju która sprawi że motywacja zacznie napędzać Ciebie, aż wewnątrz Ciebie będzie biło wielkie 'JA MOGĘ!'.
Dlatego właśnie zaznaczam że każdy trening, dieta, sport, otoczenie, praca itd MUSI CI SPRAWIAĆ PRZYJEMNOŚĆ, jeśli robimy coś co nie sprawia nam przyjemności to nie chcemy tego robić, szukamy wymówek, okazji to wykręcenia, na początku każdej aktywności której mamy się poświęcić musi być 'ja chcę' w przeciwnym wypadku nie ma przyjemności z działania a wtedy nigdy nie osiągniemy tego co moglibyśmy... gdybyśmy chcieli :)
c.d.n.
Pozdrawiam KR
Cześć!
Na początek napiszę krótki akapit który powinien się znaleźć w poprzednim wpisie 'Dobór planu treningowego' lecz niestety wypadł mi z głowy:

Zapomnijcie o podziałach trening na masę, trening na siłę i trening na rzeźbę, głównie są to tylko hasła przyciągające uwagę. Tak na prawdę większość planów treningowych rozwija siłę, w końcu podstawowa zasada mówi o stałym przeciążaniu mięśnia, jak napisałem poprzednio, postęp w skrócie wygląda tak że robimy coraz więcej powtórzeń na danym ciężarze aż zwiększamy ciężar i liczba powtórzeń automatycznie spadnie po czym zaczynamy ponownie wspinać się w górę. To czy będziemy rosnąć w masę mięśniową czy będziemy wycinać tłuszcz, czy może i to i to na raz zależy głównie od tego jak jemy a nie jak trenujemy. Logicznie na to patrząc jeśli to trening by o tym decydował mielibyśmy same potwory na siłowniach które jedzą tylko małe śniadanie, większy obiad i jakąś kolację ;) oczywiście dla zmaksymalizowania efektów należy połączyć trening z dietą, ale jedno bez drugiego ani rusz. Druga prawda jest taka że mechanizm budowania masy mięśniowej nie jest do końca zrozumiany, wiemy tylko ogólne zasady jak to że trening z ciężarami i odpowiednia ilość białka w diecie może to wywołać. Jednak patrząc na to jak różne metody, różnie działają na różnych ludzi dochodzimy do wniosku który już się tu przewinął kilka razy, mianowicie 'próbuj różne podejścia aż znajdziesz właściwe dla siebie'. Druga sprawa to zapomnijcie o zmianach treningów co 4 tygodnie. Jeśli trening jest właściwy dla Ciebie nie natrafisz na żadną pauzę w postępach miesiącami. A więc jak do tego podejść? Weź wybrany przez siebie program i rób go konsekwentnie przez 4 tygodnie jeśli po tym czasie czujesz że wyraźnie Ci nie leży i nie robisz postępów ok spróbuj innego, jeśli jednak postępy są i konsekwentnie z treningu na trening dokładasz 1-2 powtórzenia w każdej serii NIE PRZESTAWAJ, leć tym programem kolejne 4 tygodnie po czym zacznij wprowadzać drobne DROBNE zmiany (zamień któreś ćwiczenie na inne, zmień zakres powtórzeń itp) i kontynuuj tak długo jak będzie postęp. Pamiętaj praca nad sylwetką to maraton a nie sprint, ciało ma swoje ograniczenia, a hasła '3cm w bicepsie w 30 dni' włóż między bajki :).

Poniżej przedstawiam kompleksowy program treningowy, który będzie znakomitym punktem wyjściowym w celu odnalezienia właściwej drogi dla Ciebie, a może nawet niektórym przypasuje tak dobrze że nie rozstaną się z nim przez dłuższy czas :) Trening tego rodzaju możesz wpasować idealnie w 2,3 czy 4 dniowy plan treningowy, składa się on z dwóch dni treningowych więc będzie to podział ABAB i tak na zmianę.

Trening A
1. podciąganie na drążku - 4 serie po X powtórzeń (ile razy dasz radę)
2. martwy ciąg - 4 serie 6-10 powtórzeń
3. wiosłowanie hantlem - 10-15 powtórzeń
4. ściąganie uchwytu do klatki piersiowej - 3-4 serie 15-20 powtórzeń
5. wyciskanie sztangi na ławce skośnej góra - 4 serie 6-10 powtórzeń
6. wyciskanie hantli na ławce poziomej - 4 serie 10-15 powtórzeń
7. rozpiętki na ławce poziomej - 3-4 serie 15-20 powtórzeń
8. podciąganie sztangi do brody - 4 serie 6-10 powtórzeń
9. unoszenie ramion w bok - 3-4 serie 10-15 powtórzeń

Trening B
1. przysiady ze sztangą - 4 serie 6-10 powtórzeń
2. wyciskanie na suwnicy - 4 serie 6-10 powtórzeń
3. wykroki - 3-4 serie 10-15 kroków
4. superseria:
    prostowanie i uginanie nóg na maszynach - 3-4 serie 15-20 powtórzeń (będzie bolało ;)
5. uginanie ramion ze sztangą łamaną podchwyt - 3 serie 6-10 powtórzeń
6. uginanie ramion z hantlami (supinacja) - 3 serie 10-15 powtórzeń
7. wyciskanie francuskie leżąc (tzw. skullcrusher) - 3 serie 6-10 powtórzeń
8. prostowanie ramion na wyciągu górnym - 3 serie 6-10 powtórzeń
9. prostowanie ramienia z hantlem w opadzie tułowia ( triceps kickbacks) - 3 serie 10-15 powtórzeń

Opcjonalnie można dorzucić ćwiczenia na przedramiona i łydki (pominięte gdyż w początkowych fazach mięśnie te dostają wystarczający impuls pracując jako 'wspomagacze' w ćwiczeniach złożonych). Mięśnie brzucha pominięte ponieważ.... to się dowiecie w następnym wpisie :) Powodzenia na treningach!

Pozdrawiam
KR




Cześć!

Dzisiaj poruszymy jeden z większych problemów które napotykamy w trakcie treningów na siłowni, mianowicie 'jakim programem trenować'. Co trenować, jak trenować, jakim ciężarem, ile ćwiczeń na grupę mięśniową ile powtórzeń itd. Wybór jest ogromny co powoduje dużą zagwozdkę zarówno wśród początkujących jak i osób z jakimś już stażem. Problemem jednak nie jest wcale ilość możliwości a czas, tak czas potrzebny na przetestowanie danego programu aby móc stwierdzić czy dane podejście jest tym właściwym dla mnie. Prawdziwy haczyk jednak tkwi w tym jak z tego czasu który musimy poświęcić na szukanie, stracić najmniej. :)

Na początek: ponieważ mówimy tu o modelowaniu sylwetki (czytaj: utracie zbędnej tkanki tłuszczowej i nabraniu mniej lub więcej masy mięśniowej) więc poruszamy trening siłowy. Bez ciężarów i stałego przeciążania mięśnia, nie spowodujemy odpowiedniej stymulacji mięśni i układu nerwowego o którą nam chodzi. Treningi z masą ciała, grupowe fitnessy wszelkiej maści czy cardio na bieżni nam tego nie dadzą! Poza zrzuceniem małej ilości tłuszczu ale także i masy mięśniowej (a to zupełnie przeciwne działanie od pożądanego), a także zyskaniem trochę sprawności, nic z tego nie dostaniemy. A więc te wszystkie 'zabawy' jeśli chcemy zastosować, używamy tylko jako dodatek do treningu. Dla uzyskania najlepszych efektów podstawą musi być trening siłowy z ciężarami!

A więc który trening wybrać? SIŁOWY! Zapomnijmy na chwilę o podziałach które wszędzie czytamy i słyszymy: 1-3 powtórzenia to na siłę, a 8-10 na masę. Skonstruowanie własnego planu który będzie znakomitym punktem wyjściowym do dalszych eksperymentów z różnymi programami treningowymi jest dosyć proste. Przede wszystkim potrzebujemy przygotować zestaw kompleksowy, obejmujący każdy aspekt. Warunki które musimy spełnić:
1. Ilość ćwiczeń na grupę mięśniową:
Umówmy się aby na początek stosować minimum 3-4 ćwiczenia na duże grupy mięśniowe oraz 2 ćwiczenia na małe grupy.
2. Ilość serii na ćwiczenie:
Zazwyczaj gdy widzisz jakąś rozpiskę w internetach, gazetach czy rozmawiacie z kimś na siłowni, będzie to np zrób 3-4 serie tego ćwiczenia po x powtórzeń. Kochani, jeśli macie zrobić 3 serie po 6 powtórzeń na ławce płaskiej to nie będzie tylko 3 serie po 6. Zawsze stosujemy serie rozgrzewkowe, w końcu jeśli wyciśniesz 6 razy 150kg to nie znaczy że wchodzisz na siłownię i kładziesz się pod tak załadowany gryf od razu. W rozpiskach zawsze podaje się serie docelowe danego ćwiczenia, a to dlatego że ilość serii rozgrzewkowych zależy od docelowego ciężaru który chcesz użyć. Pamiętajcie zaczynamy małego ciężaru i stopniowo dochodzimy do docelowej serii robiąc skoki o 5-20kg w zależności od siły i ćwiczenia. Serii rozgrzewkowych może być 5-6 a może i 2, to już kwestia zmienna z ćwiczenia na ćwiczenie. Druga sprawa jeśli wykonujemy kolejne ćwiczenia na daną grupę mięśniową to liczba serii rozgrzewkowych może spaść do 1 czy nawet 0, w zależności jak już pisałem od tego jaki będzie docelowy ciężar w danym ćwiczeniu. Czyli :) (trochę się rozpisałem przy tym punkcie, sorry ;) ile serii na ćwiczenie? W przypadku naszego programu dla poczatkujących i nie tylko wybierzemy 4 serie docelowe na ćwiczenie.
3. Ilość powtórzeń na serię:
W przypadku serii rozgrzewkowych polecam poruszać się w przedziale 10-20 powtórzeń. Co do serii docelowych, to tutaj zaczyna się zabawa. Przede wszystkim jeśli jesteś osobą początkującą i nie masz podstaw siły, sprawności oraz zgrania ze sobą mięśni, nie schodź poniżej 6 powtórzeń. Ciężary w okolicach 80% i wzwyż naszego 'maxa' pozostawiamy na kilka miesięcy później. Ilość powtórzeń jest ściśle powiązana z ciężarem. Jeśli widzisz poradę 'zrób 3 serie po 12 powtórzeń' oznacza to że masz tak dobrać ciężar aby zrobić nim 12 powtórzeń ale! 2-3 ostatnie powtórzenia powinne być trudne do wykonania, z wyraźnym wysiłkiem bądź nawet niepowodzeniem na ostatnim powtórzeniu (sytuacja idealna). Także nie bierzemy przypadkowego hantla i machamy 12 razy, używamy tutaj serii rozgrzewkowych w celu zorientowania w poziomie siły i tak dobieramy ten odpowiedni na serie docelowe. Ogólnie przyjmijmy zakres 6-10 powtórzeń na pierwsze i drugie ćwiczenie przy dużych grupach mięśniowych, 10-15 na trzecie i opcjonalnie powyżej 15 na ostatnie ćwiczenie. Przy małych grupach 6-10 na pierwsze ćwiczenie i 10-15 na drugie.
4. Jaki ciężar:
Ciężar dopieramy tak aby w pierwszym ćwiczeniu gdy jesteśmy najsilniejsi wziąć największy na jaki możemy sobie pozwolić, po czym wraz z przechodzeniem z ćwiczenia na ćwiczenie będzie on stopniowo spadał w dół w miarę jak będzie rosło nasze zmęczenie. Dobieramy go z głową, nie za mały (j.w. aby w zamierzonej ilości powtórzeń ostatnie były 'ciężkie') ale przede wszystkim nie za duży! Jeśli przestajesz trzymać poprawną technikę znaczy że jest za dużo.
5. Jaka kolejność ćwiczeń:
Zaczynamy od dużych ćwiczeń wielostawowych i przechodzimy do małych, izolowanych ruchów. Eksperymenty ze wstępnym zmęczeniem mięśnia zostawimy na później :)

A TERAZ NAJWAŻNIEJSZE


Po spełnieniu wyżej wymienionych warunków pozostał jeszcze jeden, KLUCZOWY, aby to wszystko miało ręce i nogi - PROGRESJA. Najistotniejsza informacja odnośnie każdego planu treningowego najczęściej jest pomijana, chodzi tu o stałe zwiększanie poziomu trudności, czym wywołujemy odpowiedź organizmu czyli wzrost siły i masy mięśniowej. Nawet gdy dostaniemy najlepszy program treningowy do rąk ale nie zastosujemy stałego przeciążania nic nam on nie da. Są dwa sposoby przeciążania (tak na prawdę są tym samym, coś jak ten sam kierunek lecz przeciwny zwrot w fizyce ;) ciężarem lub powtórzeniami. Osobiście preferuję drogę powtórzeń i z doświadczenia zauważyłem że większości z nas bardziej odpowiada ten sposób. Przedstawię oba na przykładzie wyciskania na ławce poziomej. 
Przeciążanie powtórzeniami: mamy pierwsze ćwiczenie wyciskanie, 4 serie po 6-10 powtórzeń. Zakres 6-10 oznacza dobór odpowiedniego ciężaru na tę ilość powtórzeń (jak opisałem wyżej), dajmy na to jesteś w stanie wycisnąć 100kg 9 razy (9 powtórzenie ledwo ledwo już z pomocą bądź z całkiem zatrzymanym ruchem), więc na pierwszym treningu z nowym planem robisz 4 serie na 100kg po 6 powtórzeń. Pierwsze dwie serie nie będą większym wyzwaniem, kolejne dwie już tak ale poszło w każdej serii 6 się udało, na następnym treningu klatki trzeba teraz co innego, w końcu 100 na 6 już zrobiliśmy, teraz zwiększamy ilośc powtórzeń do 8 i lecimy 4 po 8. To jest właśnie stałe przeciążanie, jeśli na następnym treningu poszło 4 po 8, to na trzecim bierzemy 100 na 10 (i już mamy w ciągu 3 treningów postęp ze 100 na 9 powtórzeń do 100 na 10 powtórzeń i to na 4 serie). Co dalej gdy zaliczyliśmy cały zakres 6-10? Zamiast 100 wrzucamy na gryf 102,5 i zaczynamy od nowa 6 powtórzeń, 8, 10 itd itd.
Przeciążanie ciężarem ma miejsce np w programie GVT: zakładamy sobie z góry że chcemy 4 serie po 10 powtórzeń na 100kg i lecimy, pierwsza seria zrobimy 9 powtórzeń bo taki mamy startowy poziom siły, w drugiej serii pójdzie ok 7-8, trzeciej i czwartej 4-5 powtórzeń, na następnym treningu uda nam się w pierwszej 10, może nawet w drugiej 10 ale trzecia i czwarta seria ok 6-7. I w ten sposób przychodzimyy z treningu na trening aż uda nam się zrobić zamierzone 4 serie po 10 powtórzeń po czym zwiększamy np na 105 i znowu się bawimy aż zrobimy 4 serie po 10 powtórzeń na danym ciężarze.

To byłoby na tyle słowem wstępu, postaram się do wieczora rozpisać i wrzucić tutaj przykładowy program spełniający te wszystkie wymogi :) 

pozdrawiam
KR


Hej hej hej

Ahh już dawno nie bolały mnie plecy tak jak po ich wczorajszym brutalnym skatowaniu na siłowni :) Po dobrym treningu satysfakcje ma się dwa razy - wychodząc z treningu i na drugi dzień gdy boli.
Ale dzisiaj znowu o jedzeniu, przedstawię małą poradę która może być znakomitym 'wejściem' w diety i zabawę jedzeniem. :)
Jak pisałem w chyba pierwszym wpisie, jednym z głównych powodów niepowodzenia w utrzymaniu diety jest zbyt duża i nagła zmiana w spożywanym pożywieniu. Nie zawsze też musimy zmieniać to co jemy, a wystarczy zmienić co, kiedy i jak jemy. Gdy fast foody, słodycze i przetworzone produkty 'trafiły już do kąta' i sięgamy po nie już tylko gdy mamy cheat day bądź wcale, gdy zaczęliśmy regularnie trenować te 3 razy w tygodniu i czujemy się już dużo lepiej, pora na następny ruch :).
Są pierwsze efekty, zaczyna się podobać, więc normalną koleją rzeczy jest wypatrywanie kolejnego kroku który możemy zrobić w kierunku wymarzonej sylwetki - pobawmy się węglowodanami :). Węglowodany ogólnie dzielimy na proste i złożone, proste znajdziemy głównie w owocach, natomiast złożone w np. ryżu czy owsiance. Jaka jest pomiędzy nimi różnica dla 'laika'? W ogólnym przekonaniu wygląda to tak że proste dają nam natychmiastowy zastrzyk energii, gdy złożone będą dawały mniej mocy ale przez dłuższy czas. Lepiej będzie jeśli pomyślimy o nich tak: cukry proste to nasze paliwo na dzień, a złożone to pokarm dla wygłodniałej bestii siedzącej w nas po każdym treningu :) Dlaczego tak? Otóż wcale nie spalamy węglowodanów żeby mieć energię, a nasz organizm przekształca je na glikogen i dopiero on jest 'spalany na energię'. W naszym ciele są 'dwa' magazyny glikogenu: wątroba i mięśnie szkieletowe. To jest bardzo istotna informacja pomagająca zrozumieć skąd bierze się tłuszcz pod skórą gdy wcale nie jemy aż tak dużo:
W ciągu dnia i aktywności o niskiej intensywności energię czerpiemy z glikogenu wątrobowego a ten z kolei uzupełniany jest z cukrów prostych, natomiast w trakcie wysiłku (np trening) mięśnie potrzebują więcej i szybciej tego paliwa i pobierają je z własnych 'podręcznych' magazynów, które z kolei uzupełniane są przez cukry złożone. Teraz widać wyraźnie jak 'niebezpieczne' są te wszystkie batoniki, ciasteczka, chipsy ale także wszelkiej maści napoje czy wody smakowe, wszystkie te produkty i wiele innych (zdecydowana większość na półkach sklepowych) zawierają masę cukrów prostych (w przeciętnej wodzie smakowej to jest ok. 100g na litr :/ ). Spożywając w ciągu dnia te produkty dostajemy w zamian nie zapasy energii a zapasy tkanki tłuszczowej. Jak więc tę wiedzę wprowadzić w życie?
Bardzo łatwo :) węglowodany złożone spożywamy tylko po treningu natomiast w ciągu dnia zamiast podjadać rzeczy od których tylko dupa obrasta w tłuszcz, sięgamy po owoce :). Oczywiście jeśli trening zrobimy z rana to nie znaczy że możemy cały dzień pić colę ! :)

Pozdrawiam
KR